Chrobry Nowogrodziec 0-0 Gryf Gryfów Śląski
Bezbramkowy remis w Nowogrodźcu, czyli passa bez straty bramki podtrzymana, ale i koncert niewykorzystanych sytuacji strzeleckich.
Gryf: Król - Adamski, Cieślak M., Romanowski, Kozań - Ptaszkowski, Marzec, Cieślak T., Herdzik, Tyszkowski, Gola (z ławki weszli: Celuch i Włodarek)
Chrobry: Zazulak - Zapiór, Karpiak, Orda, Paruch, Piekarz, Potyszka, Tkacz: Sławomir, Sebastian, Kamil, Trochimczuk (z ławki weszli: Niedzielski, Wilczyński, Zarzycki)
Mecze z Chrobrym od paru lat nie są widowiskami wyczekiwanymi przez kibiców Gryfa - z reguły mało goli, monotonne spotkania, kończące się remisami lub dosłownie jedną, dwiema bramkami. Historia została podtrzymana - podobnie było wczoraj, kiedy w słoneczne jesienne popołudnie na stadionie w Nowogrodźcu obie ekipy przez 90 minut szukały sposobu na otwarcie wyniku - bez efektu.
W pierwszej części meczu gra wyglądała w ten sposób, że oba zespoły konstruowały akcje od linii pola karnego do drugiej linii pola karnego, ale brakowało wykończenia. Zwłaszcza gościom z Gryfowa nic nie chciało wpaść albo na posterunku był Zazulak, który wyłapywał dość lekkie strzały gryfowian. Goście mieli kilka rzutów wolnych, ale stałe fragmenty gry nie były tego dnia ich mocną stroną, choć trzeba wspomnieć, że m.in. Marcin Cieślak po jednym z nich był blisko zdobycia bramki, ale uprzedził go bramkarz gospodarzy. Często z piłką w stronę pola karnego Chrobrego zapędzał się Herdzik, Gola i Tyszkowski, ale niestety bez efektu. Do tego sporo niedokładności, momentami wręcz gra na alibi, a na kontry czekali tylko gospodarze, wśród których dość swobodnie sobie radził Potyszka - pod koniec pierwszej połowy pod bramką Króla naprawdę zrobiło się gorąco, ale Nowogrodziec nie potrafił postawić kropki nad "i". Wynik mogli otworzyć gryfowianie, a konkretniej Ptaszkowski, którego strzał był naprawdę blisko wprawienia w ruch siatki gospodarzy. Poza tym - dużo ataków gryfowian kończyło się na defensywie Chrobrego.
W drugiej połowie z minuty na minutę wydawało się, że to Gryfowi bardziej zależy na wygranej, a Nowogrodziec co i rusz odpierał ataki gości. Gryf spokojnie mógł prowadzić przynajmniej dwoma golami - niestety wykończenie tego dnia było w opłakanym stanie jak polska służba zdrowia. Świetne okazje miał Tyszkowski, którego strzał nieznacznie poszedł za słupkiem, następnie również okazja "Tycha", który mógł podawać Ptaszkowskiemu, a także podanie Włodarka w pole karne, gdzie sytuację meczową miał Celuch - jednak młodemu zabrakło zimnej krwi pod bramką Zazulaka. Odważnie grający gryfowianie zostawiali chwilami sporo miejsca gospodarzom, ale piłka ani myślała wpadać do bramki Króla.
Niestety wreszcie gwizdek sędziego Raka oznaczał koniec marzeń o trzech punktach na wyjeździe, a szkoda, bo okazji było aż nadto. Z drugiej strony - to ósmy mecz Gryfa bez przegranej i bez straconej bramki - dawno nie notowaliśmy takiego ligowego wyczynu. Obrona Adamski, Cieślak, Romanowski, Kozań zabezpieczona z tyłu Królem powoli zapisuje się na kartach historii gryfowskiej piłki.
Za tydzień podejmiemy u siebie Włókniarza Leśna, który jest naszym bezpośrednim rywalem w lidze, a że mecze z Leśną zawsze przyciągały setki kibiców, to szykuje nam się arcyciekawy szlagier kolejki :)
/Pirlo